Witajcie w sierpniu!
Lipiec miałam w tym roku tak intensywny, że na wakacje, z których właśnie wróciłam wypadłam jak z rozpędzonego pociągu. Przepraszam Was, że nie zostawiłam tu żadnej informacji- pracowałam jeszcze w dniu wyjazdu i zwyczajnie nie starczyło mi już czasu na zamieszczenie notki, którą miałam w planach. Ale już jestem z powrotem i w ramach "znaku życia" wklejam troszkę zdjęć z mojego wakacyjnego, przepięknego tygodnia spędzonego w ukochanych górach. Mam nadzieję, że radość i wszystkie moje pozytywne emocje z tego czasu udzielą się i Wam :)
W góry jechaliśmy przez Kraków, obowiązkowo! :)
Gliczarów Górny w lipcu. Najbardziej "nasze" miejsce. Przyjeżdżamy tam, jak do domu.
W sandałkach na Gubałówkę tylko kolejką ;)
Nasze krupówkowe nabytki.
Zdobywcy Morskiego Oka :)
Na zamku w Czorsztynie.
I na trampolinie :) Uwielbiam!
Tego miałam nie pokazywać, ale może komuś poprawi humor? ;) Jak będę chciała narzekać na moją normalną niefotogeniczność, wspomnę to zdjęcie.
7 lat temu, 30. lipca wyszliśmy z kościoła w Gliczarowie Górnym jako Mąż i Żona. Rok temu pokazywałam nasze ślubne zdjęcie, tutaj możecie je zobaczyć. Prawda, że wcale się nie zmieniamy? ;) Tylko te dzieci jakieś takie z dnia na dzień coraz większe, starsze...
Po południu spacer w lodowatym potoku.
Na Polanie Chochołowskiej.
Danusia mnie instruowała jak usiąść na kamieniu jak syrena, nie wiem czy wyszło :)
Świętujemy naszą rocznicę. Obiadowo i deserowo...
...i koniecznie zdjęciowo. Spontaniczna, ale cudowna sesja zrobiona przez moją siostrę Karolinę, która akurat też była w Gliczarowie :)
Z Karoliną w kolorze :)
I w podskokach!
Na koniec trochę koloru i tęcza :) Widzieliśmy z balkonu naszego pokoju cały łuk, szkoda, że w kadrze się nie zmieścił.
Wróciłam ze spalonymi ramionami, przewietrzoną głową i z przekutym w decyzje pragnieniem zmian w kilku aspektach mojego życia. I z baaaaardzo długą listą rzeczy do zrobienia, ale też bez poczucia obciążenia, z którym wyjeżdżałam. Och, jak dobrze zrobić sobie czasem wakacje! :)
Przy okazji, bo niektórzy jeszcze przed wakacjami i może się przyda: jeśli ktoś z Was wybiera się w Tatry i potrzebuje sprawdzonego, spokojnego i atrakcyjnego, także cenowo adresu to bardzo polecamy Gliczarów Górny i kwatery "U Anieli" u pani Anieli Stasik. Gospodarze bardzo życzliwi i otwarci- siedem lat temu odbyło się tam nasze przyjęcie weselne, od tamtego czasu nie widzieliśmy się, a pani Stasik doskonale nas pamiętała :) Bazą wypadową Gliczarów jest doskonałą, a i sama wioska, najwyżej położona miejscowość w Polsce, dostarcza niesamowitych wrażeń widokowych. Zimą jest tam podobno równie przyjemnie :)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę radosnego weekendu!
Są śliczne! Te Wasze przed kościołem mnie rozczuliły okropnie. A Twoje spódnice maxi wprawiły w zachwyt! :*
OdpowiedzUsuńTo chyba również moje ulubione zdjęcia, te przed kościołem :)Ściskam mocno i pozdrawiam serdecznie!
UsuńJakież Wy - i Ty i Twoja siostra - macie piękne spódnice! W zdjęciu z taką malutką Tobą na tle gór się zakochałam. A trampolina wymiata :)
OdpowiedzUsuńSpódnice- idealne do uprawiania skokologii, górskiej zwłaszcza. I jeszcze trampolinowej ;) Mila, dzięki za odwiedziny i komentarz! Pozdrawiam ciepło :*
UsuńBardzo ładne zdjęcia, a i miejsca szczególne. Też lubię wyjazdy w góry, w tym roku do zakopanego jeszcze nie dotarłam, za to wspomnieniowo odwiedziłam Pieniny. Piękna pogoda wam się trafiła.
OdpowiedzUsuńAgusiu, przejeżdżać przez Kraków bez słowa, no wiesz!
OdpowiedzUsuńZdjęcia są przepiękne, jesteście tak wspaniałą rodzinką, że uwielbiam na Was patrzeć i napawać się tym ciepełkiem! :)
cudne zdjęcia,przepiękne
OdpowiedzUsuńmnie w tym roku jakoś wyjątkowo fotograficznie góry nie zainspirowały,ale za to za każdym najzwyklejszym ujęciem są świetne wspomnienia-czyli wartość dodana bezcenna!