Wpadam na chwilę, żeby trochę ponadrabiać blogowe zaległości.
Zdjęcia największej "zaległości", nad którą pracowałam w doskokach od lutego, nie są jeszcze gotowe do publikacji. Pokazuję zatem te mniejsze.
Najnowszy skrap - lift masochistkowy numer 26 (TUTAJ oryginalna praca Maine wybrana przez Anię-Marię):
I kartelucha na piaskownicowy cardlift Ibiska:
Obie prace prawie w całości wykonane z papierów i dodatków zakupionych przez tygodniem na łódzkim Skrapowisku w ulubionych scrapkach.
Strach powiedzieć to głośno, ale... chyba mamy w końcu wiosnę!!! :)
Pozdrawiam ciepło wszystkich Tuzaglądaczy! :)
scrap jest boski!
OdpowiedzUsuńMakówko, bomba:-)
OdpowiedzUsuńA mina nosiciela głowy... :-)))
Świetnie!
swietne prace^^
OdpowiedzUsuńMamy wiosnę :) nawet deszcz pachniał rano inaczej :) wiosennie :)
OdpowiedzUsuń