czwartek, 23 kwietnia 2015

7 książek o liczbach i liczeniu

Są ludzie, którzy potrafią liczyć i do których liczby mówią. Są też tacy, którzy liczyć nie potrafią i którzy pozostają na mowę liczb głusi. Niestety zaliczam się do tej drugiej grupy i język matematyki pozostaje dla mnie niezmiennie trudnym do zrozumienia językiem obcym. Ale mam dzieci i ze względu na nie chowam moje wszelakie naukowe antypatie i uprzedzenia, a nawet więcej: radośnie i ochoczo przemierzam z nimi świat cyfr, liczb, ilości, miar i wag. No, przynajmniej bardzo się staram. Poza tym, że czytam, słucham i uczę się o tym, jak rozwijać myślenie matematyczne u dzieci, próbuje sobie samej tę matematykę nieco odczarować (a może właśnie zaczarować?) tak, by ją choć trochę polubić. Przedstawiam Wam zatem kilka czarodziejskich książek o liczbach i liczeniu, dzięki którym w ogóle daję radę się tym tematem zajmować i które dostarczają mi pomysłów na to, jak mądre treści naukowych publikacji przekładać na język zabawy, którego używamy każdego dnia.
Książki te czytałam/oglądałam razem z moimi dziećmi, które w chwili obecnej mają 4,5 roku (Janek) i 7 lat  bez tygodnia (Danusia). Jestem jednak pewna, że będą- z jednym wyjątkiem- atrakcyjne także dla starszych (nie tylko) dzieci.


Na początek "Moja pierwsza książka o liczbach" Erica Carle'a (wydawnictwo Tatarak). To prosta, a jednocześnie daleka od banału książeczka-zabawka, z pomocą której młodsze dzieci zdobędą umiejętność liczenia do 10 i przyporządkowania liczby do symbolu. Pomysł z rozciętymi kartami, graficzny minimalizm z charakterystycznymi ilustracjami Carle'a, smaczny owocowy motyw przewodni- doskonały przepis na pierwszą książkę o liczbach.


"Liczę do 100" Magali Bardos (wydawnictwo Babaryba) to książka, która mnie zachwyciła. Bardzo podoba mi się wizualnie, lubię ją za paletę kolorów ograniczoną zaledwie do kilku, ale za to intensywnych i kontrastujących ze sobą. Przeglądając pierwsze parę stron możemy mieć wrażenie, że książka to kolejna z typu "cyferka-obrazek", ale szybko zauważamy, że tu się coś dzieje, atmosfera gęstnieje, przybywa bohaterów, akcja rozkręca się, zawraca. A jednocześnie tyle tu przestrzeni na nasze domysły, tyle niedopowiedzeń! Snujemy zatem opowieść i liczymy do 100, mimochodem, zupełnie na marginesie szalonej przygody przeżywanej razem z sympatycznymi misiami :)


Kolejną pozycję, którą chcę Wam polecić do lektury jest kolorowa, graficznie wysmakowana książka "W naszym domu jest..." Isabel Minhós Martins i Madaleny Matoso (wydawnictwo WYtwórnia). Oprócz tego, że to świetna inspiracja do poczynienia własnych obliczeń, wymyślania matematycznych zadań z wykorzystaniem tego, co zawsze mamy pod ręką (nomen omen!) jest to też ciepła, wesoła opowieść o rodzinnej codzienności i o tym, że dobrze jest być razem :)


Jeśli chodzi o liczby i liczenie, ale też jeśli chodzi o świetną zabawę przez długie godziny, nie tylko dla dzieci, to niezastąpiona okazuje się książka z serii o Miasteczku Mamoko (o której pisałam tutaj
dokładnie dwa lata temu):  "Mam oko na liczby" Aleksandry i Daniela Mizielińskich (Wydawnictwo Dwie Siostry). Liczymy skarpetki, wulkany, tukany, muchomory, samoloty, lemury i gekony, mrówki, klocki, samurajów, astronautów, UFO i mnóstwo innych rzeczy. Jak się doliczymy, to możemy opowiedzieć: kim są, co tu robią, co się tu dzieje, co się wydarzy za chwilę? I za każdym razem wszystko może być inaczej.


"10 razy 10" Hervé Tullet'a (wydawnictwo Babaryba) to prawdziwe kompendium wiedzy, nie tylko matematycznej. To nie jest książka tylko do czytania i oglądania, to książka interaktywna w pełnym znaczeniu tego słowa, wciągająca i angażująca. Mali czytelnicy poznają dzięki niej nie tylko cyfry, ale też kształty, kolory (dowiedzą się również w jaki sposób kolory można mieszać, by uzyskać kolejne), nazwy dni tygodnia, różnego rodzaju gry. Znajdziemy tu też obrazkową opowieść pod tytułem "Było sobie życie" oraz  przewrotną baśń o księżniczkach, książętach, żabach i czarodziejskich eliksirach, a także rysunkową relację z pewnego wyścigu oraz zgadywanki. Jeśli znacie i lubicie wcześniejsze książki Tulleta ("Naciśnij mnie", "Turlututu. A kuku, to ja!" czy "Kolory") to ta również powinna się Wam spodobać.

"Rymowane cyferki" Roberta Romanowicza (wydawnictwo Tashka) ujęły mnie zarówno ilustracjami w specyficznym klimacie retro, jak i nieco absurdalnymi, a przez to zabawnymi tekstami rymowanek. Choć sama forma (cyferka-rymowanka-obrazek) nie jest specjalnie odkrywcza i nowa, to nie ma tu mowy o nudzie- to książeczka do wielokrotnego przeglądania i wyszukiwania graficznych smaczków. Lubimy ją, zwłaszcza ja i Jaś- on chyba szczególnie za karaluszki, muchę plujkę i ośmiornicę ;) .


Na koniec trochę wyższej matematyki i przemyśleń natury filozoficznej ;) "365 pingwinów" Jean-Luca Fromentala i Joëlle Jolivet (wydawnictwo Tatarak) to opowieść o tym, że każdy dzień ma znaczenie. Nawet mała zmiana wprowadzana w życie systematycznie, dzień po dniu, może przynieść po pewnym czasie zdumiewające efekty. Miała się o tym okazję przekonać pewna rodzina, do której w pierwszy dzień nowego roku zawitał pingwin. Każdego kolejnego dnia przybywał następny. I tak przez 365 dni!  Rodzina próbuje zorganizować przestrzeń dla napływających wciąż nowych lokatorów: liczy ich, dodaje, mnoży, układa w piramidy, potem upycha w szufladkach po tuzin w każdej, ustawia w sześcian. Na kartach książki robi się coraz tłoczniej, coraz bardziej czarno-biało. Okazji do liczenia jest tu mnóstwo, można wykorzystać przedstawione w książce sytuacje do wyjaśnienia dzieciom mnożenia, dzielenia. Przyznam, że nie sprawdziliśmy jeszcze czy na stronach z ostatniego dnia roku rzeczywiście jest 365 pingwinów. Trzeba policzyć :) 
Książka jest poza tym pięknie wydana i duża. Robi wrażenie, więc na pewno warto mięć ją na uwadze podczas poszukiwań prezentu dla nieco starszych dzieci.


W trakcie pisania tego postu przypomniały mi się dwie książki "około matematyczne", z którymi warto się zapoznać. Mam na myśli  "Od 1 do 10" Oli Cieślak (Wydawnictwo Dwie Siostry) i "Matematykę ze sznurka i guzika" Kristin Dahl (Zakamarki) pełną pomysłów na zabawy w liczenie i różnego rodzaju pomiary. Może znacie coś jeszcze? 

Wszystkie pokazane i wspomniane w poście książki można nabyć w stacjonarnym makowym sklepiku w Przystanku Twórczej Edukacji w Wyszkowie, zapraszam zatem do przeglądania zawartości sklepowych półek :) 
A wszystkim Wam życzę zaczytanego Światowego Dnia Książki- to dziś! :) 
Pozdrawiam serdecznie! 

1 komentarz:

  1. Bardzo przydatny post, choć na kompletowanie tego typu książek mam jeszcze trochę czasu. Sama nie wiem, która najbardziej mi się podoba. "Małą głodną gąsienicę" Erica Carle moja córka bardzo lubi, więc może ta "Moja pierwsza książka o liczbach", by się jej spodobała.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowo! :)