Hej, hej! Witajcie w kolejnym tygodniu. Czy Wam też tak mknie ten grudzień?
Ja ze wszystkich sił staram się trzymać moich planów i adwentowych postanowień, ale dni okazują się za krótkie i nie wszystko udaje mi się zrobić tak jak chciałam, w czasie, który sobie wyznaczyłam. Niemniej jednak mam swoje małe sukcesy i dzięki nim nie tracę impetu :)
Dzisiejszy post wpisuje się w mój surwiwalowy jesienno-zimowy cykl i chcę Wam w nim przekazać dwie rady ilustrowane zdjęciami właśnie z tego minionego tygodnia.
Na wszelkie chandry polecam Wam:
1. zrobić coś ze swojej listy rzeczy do zrobienia.
I najlepiej niech to będzie coś, co już trochę na tej liście tkwi- chyba że zdecydujecie, że wcale już tego robić nie chcecie ;)
W zeszłym roku na Boże Narodzenie Danusia dostała drewniany domek dla lalek. W domku były też drewniane, surowe mebelki- takie do samodzielnego pomalowania. Jakiś czas później dokupiłam jej szafę, komódkę i jedno łóżko- taki sklejkowy zestaw. No i miałam "coś" z tym zrobić. Nadszedł grudzień, za chwilę kolejne Boże Narodzenie, a mebelki w lalkowym domku nadal zaliczają się do kategorii tych "pobudzających wyobraźnię" (trzeba sobie wyobrażać, że są ładne ;)). To znaczy było tak do poprzedniej środy- w nocy, przed mikołajkami, wzięłam się w końcu zmobilizowałam i zdekupażowałam część mebli w słodki różano- niezapominajkowy wzór.
I poczułam, że zrobiłam coś, co zrobić należało (już dawno). I bardzo mi z tym dobrze i lekko.
Kwiatów nie oszczędzałam- umiar to nie jest coś, co Danusia obecnie szczególnie ceni. Oszczędziłam za to na lakierze, ale nocy by mi nie starczyło, gdybym chciała lakierować do idealnej gładkości. Jest tak i Danusi się podobało:).
Pomysł na dekupaż wziął się z tego, że akurat miałam w planach poprowadzenie warsztatów, ale to już punkt numer 2.
2. Spędzić twórczo czas z pozytywnymi, pełnymi energii i radości osobami.
W piątek miałam okazję spędzić kilka godzin z cudownymi, ciepłymi i baaaaardzo energetycznymi kobietkami na prowadzonym przeze mnie warsztacie z dekupażu, w sercu Puszczy Mariańskiej:).
Ozdabiałyśmy świeczniki i sercowe zawieszki.
Było wesoło, gwarnie i twórczo- to niesamowite jak bardzo takie spotkania napędzają do pracy, do aktywności.
Powstały piękne prace, niektóre świąteczne, niektóre całoroczne :)
Pozdrawiam Was gorąco, moje drogie Warsztatowiczki, mam nadzieję na kolejne spotkanie!
Na dniach pokażę, jak pięknie zapełnia się nasze drzewko Jessego. A tymczasem przesyłam serdeczności, trzymajcie się ciepło!
o jeju Agaaaa jakie cudeńka :) i gratuluję warsztatów:)widac, że PAnie bardzo zadowolone:)dekupaz to jest coś co i ja bym chciała poznac :)
OdpowiedzUsuńbuziaki
:*
O, a to Ty nigdy nie dekupażowałaś? Więcej roboty, czekania, machania pędzlem niż w scrapbookingu, ale chyba jednak mniej bałaganu:) Musisz spróbować :) Ściskam!
UsuńMeble fantastyczne :) po co umiar skoro można mieć tyle pięknego kwiecia ;)
OdpowiedzUsuńA warsztaty widać, że udane :)))
No, udało się:) I ja się naprawdę świetnie na nich bawiłam!
UsuńBuziaki dla Was!
mebelki są prześliczne,małe arcydziełka
OdpowiedzUsuńAga no człowiek orkiestra z ciebie! dlatego nadajemy na podobnej fali :]
ja właśnie robię przepiśnik,pomagam Mili w lekcjach, maznęłam dwa razy po kolorowance Natana i jeszcze ze dwa komentarze napiszę :p
gdyby ktos był ciekawy jak my to robimy-haha,nie jest łatwo, zawsze coś ucierpi-u mnie jest bajzel nie podobny do niczego co dotąd oczy oglądały :P
Oj, An... mi coś moja orkiestra ostatnio kiepsko się zgrywa, fałszuje coś co i raz, jak nie z jednej, to z drugiej strony. Ostatnio "wymyśliłam" nam radykalną zmianę diety, w związku z czym teraz głównie stoję przy garach ;) I w ramach tej nowej diety muszę coś na święta dobrego upichcić- na razie testuję na dzieciach i mężu co przejdzie, a co absolutnie nie.
UsuńA kartki świąteczne chyba znowu...kupię:(
Wesoło było, nie ma co:) Po warsztatach to ja bawiłam się w instruktorkę dla swojej córci:)) Efekty są tutaj: http://izuskowecosie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńChętnie bym jeszcze wzięła udział w jakichś scrapkowych warsztatach, ale może kiedyś się uda. Mebelki prezentują się znakomicie. Buziaki z Puszczy!
Kasiu, było bardzo wesoło! I cieszę się, że masz się czym dzielić po tym warsztacie ze swoją Córką, bardzo zdolną :)
UsuńA na warsztaty scrapbookingowe polecam się oczywiście, może będzie okazja:) Pozdrawiam ciepło!
Mebelki są obłędne!
OdpowiedzUsuńDzięki! Pozdrowienia ślę!
UsuńMebelki są przesłodkie :) aż nie mogę się doczekać kiedy moja Ida będzie miała domek dla lalek :)
OdpowiedzUsuńTak, bo te domki to my bardziej sobie niż dzieciakom kupujemy :) Chociaż domek to było Danusiowe ubiegłoroczne największe marzenie, i to jedna z tych zabawek, które nadal nieustannie są na topie. Jaś też w nim z radością buszuje- dosłownie! Ostatnio jest lepiej, ale wcześniej po każdej jego zabawie wnętrze domku wyglądało jak po przejściu tornado. I trochę dlatego wcześniej nie wzięłam się za te mebelki- to tak na usprawiedliwienie;)
UsuńŚliczny komplecik:), przypomnialas mi jak w przeddzien urodzin coreczki malowalam w nocy jej duzy tekturowy domek:), warszaty rowniez wygladaja jak ciekawy sposob na popoludnie!
OdpowiedzUsuńCzasem "ostatnia chwila" to po prostu jedyna możliwa :)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Mebelki są po prostu obłędne, małe cudeńka, Danusia to ma szczęście z taką mamą się urodzić:)
OdpowiedzUsuńA co do Warsztatów to widzę, że idziemy łeb w łeb, świetna ta twoja grupa.
Edit, no łeb w łeb, pędzel w pędzel! :D Ubawiłam się szalenie jak na Twoich zdjęciach zobaczyłam te same fioletowe pędzelki i świeczniki, no jakbyśmy się umówiły ;) Buziaki Siostrzyczko! :)
Usuńciągle zapominam ci napisać/powiedzieć, że kompletnie zauroczyło mnie zdjęcie srebrnowłosej pani z pędzlem. :)
OdpowiedzUsuńzawsze po wizycie na twoim blogu wychodzę spokojniejsza i bardziej ukojona. pod względem estetycznym i wieloma innymi.