Nie mam pamięci do dat, i to zarówno tych wielkich historycznych (mimo iż historię lubię i, jakimś cudem, trochę znam), jak i tych osobistych, dotyczących bliskich mi osób, rodzinnych rocznic. Pamiętam pogodę, zapachy, odgłosy towarzyszące ważnym wydarzeniom mojego życia, ale już liczby oznaczające dzień, miesiąc i rok jakoś niespecjalnie. W moim małżeństwie to ja jestem stroną niepamiętającą daty ślubu (o zgrozo!)
Dlatego też bardzo doceniam wszelkie wspomagacze pamięci, między innymi małe, zgrabne i praktyczne notesiki do zapisywania dat. O takie na przykład:
Okładki to korkowe podstawki pod szklankę, oklejone papierami (głównie z kolekcji Mint ILS), w środku sztywny, fakturowany papier, stemplowany z jednej strony motywem kalendarium.
Kolory inspirowane nowym wyzwaniem na Art-Piaskownicy.
Datowniczek można nabyć, jeszcze przez moment, TUTAJ :)
Pozdrawiam!
och ale cudny:)
OdpowiedzUsuńcieszę się,że trafiłaś na "Szelest kartek"
ale i tak nie nadążam pisać o wszystkich książkach jakie czytam,zatem piszę tylko o ciekawszych:)
:*
fajny pomysl i wykonanie, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚlicznie zrobiony!
OdpowiedzUsuńMi niestety nawet datowniki nie pomagają, bo zapominam do nich wpisać daty... Dobrze, że datę ślubu mam na obrączce wygrawerowaną ;)
Ha!! Rozumiem Cię doskonale!!! Nie pamiętam daty imienin mojego męża ani dzieci. Daty urodzin moich dzieci jestem w stanie podać po chwili namysłu. Datę ślubu - też, ale to dlatego, że wytłumaczyłam ją sobie matematycznie :)
OdpowiedzUsuńNotesik - piękny. Aż mi się zachciało dziś usiąść i poscrapować! :) Ale niestety - marzenie ściętej głowy... Czeka książka do redakcji i ma pierwszeństwo przed przyjemnościami...
lubię takie małe notesiki. sama też mam czasami problemy z pamiętaniem o ważnych datach, więc taki notes z datami to świetny pomysł, Twój wygląda naprawdę bardzo fajnie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam (:
Z innej beczki, choć notesik piękny oczywiście :)
OdpowiedzUsuńMoja "kruszynka" już 9 kg przekroczyła. Ale wciąż w chuście jej nie czuję....o ile porządnie podociągam :)
A dopiero teraz kiedy jest starsza noszenie w chuście nabrało takiego magicznego znaczenia: bo teraz Tosia świadomie wtula się we mnie, obejmuje rączkami i spokojnie zasypia.
Spróbuj koniecznie!
A może na plecy ;)
jest taki śliczny że dech zapiera!
OdpowiedzUsuń