Zachciało mi się muchomorków, a że w lesie nie udało się nam żadnego upolować (same podgrzybki!:)) wzięłam igiełkę i pyk, pyk, jak mówi Danusia, zrobiłam własne, malutkie i nietrujące.A potem jeszcze jeżową broszkę dla Danusi:A później kolejnego muchomora i... ale to już może następnym razem:)
Pozdrawiam serdecznie!
no jakie piękne :p
OdpowiedzUsuńzachorowałam muchomorkową miłością jak dostałam swojego muchomora :P
pokazuj co tam chowasz,bo aż mnie świerzbi :P
śliczny, chyba muszę wrócić do filcowania...szkoda że nie ma recepty na pokłute palce
OdpowiedzUsuńŚliczne muchomorki :)
OdpowiedzUsuńMy mieliśmy okazję podziwiać, oprócz podgrzybków (jak najbardziej pożądanych, również śliczne czerwone muchomory- mam nawet fotki :)
Mi też narobiłaś ochoty na igiełkowanie, całkiem o tym zapomniałam :)
Piękne są :)
OdpowiedzUsuńŚwietne te muchomory!
OdpowiedzUsuńpiękne!!!!
OdpowiedzUsuńAle świetne te grzybki, z resztą jeżyk tez uroczy :)
OdpowiedzUsuńMuchomory są po prostu nieziemskie! ♥
OdpowiedzUsuńPiękne te muchomory!
OdpowiedzUsuń