Tak rzadko ostatnio skrapuję dla siebie, że każda praca, która powstaje cieszy mnie podwójnie. Mam mnóstwo pięknych zdjęć, wiele momentów, które chciałabym twórczo przepracować i utrwalić, ale priorytetem jest bycie jak najbardziej w tym, co tu i teraz i jakoś czasu już nie starcza.
W tym tygodniu udało mi się jednak zrobić dwie prace- to prawdziwe skrapowe szaleństwo! :)
Jedną pokazałam Wam wczoraj, a dziś chcę pokazać drugą.
Chciałam, żeby była "miękka", ciepła i przytulna. Jak bezpieczne gniazdo. Jak świat, którego tak bardzo pragnę dla moich dzieci, o który modlę się każdego dnia...
Sięgnęłam po papierowe kwiaty nieco mniej drżącą ręką niż na warsztatach glamour, czułam, że pomogą mi wyrazić czułość, którą wzbudza we mnie moja córeczka i w związku z tym są jak najbardziej na miejscu.
Przede mną intensywny łikend, mam nadzieję, że Wasz również zapowiada się pięknie, nawet jeśli nie macie w planach uczcić Świętego Walentego ;) Przesyłam dobre myśli. Do napisania wkrótce!
przepiękna praca!
OdpowiedzUsuńJa też gorzej się czuje w takiej liczbie kwiatków i dodatków, ale u Ciebie wyszło adekwatnie do zamiaru. Przy dziecku/dzieciach jest już mniej czasu na scrapowanie, a czas tak leci. Twoja praca przypomina mi o tym, że sama mam kilka zaległych fotek córki do oscrapowania.
OdpowiedzUsuńPiękny, miękki, przytulny :) Ja ostatnio mam taki paraliż myślowy, że nawet kartek na walentynki nie zrobiłam, a co dopiero scrapa
OdpowiedzUsuń