Polecałam Wam już kiedyś (o, w tym poście) moje ulubione książki o sztuce dla dzieci. Dostaję cały czas sygnały, że był to inspirujący i przydatny artykuł i że wiele osób skorzystało z zawartych w nim recenzji, dlatego też dziś zapraszam Was do lektury postu będącego jego kontynuacją :)
Trzy z pięciu książek, o których chciałabym opowiedzieć to pozycje mogące pełnić funkcję przewodników- doskonale wprowadzają w historię i teorię sztuki z uwzględnieniem także tej najbardziej współczesnej. Dwie pozostałe to swego rodzaju książki-rebusy, które z powodzeniem zastąpią zbiór testów z wiedzy o sztuce, a do tego dostarczą świetnej rozrywki. I to nie tylko dzieciom! :)
Pierwsza w moim zestawieniu książka "Sztuka dla małolatów. Inspirujące wprowadzenie do fascynującego świata sztuki" z National Geographic śmiało może być także pierwszą książką jaką warto kupić/przeczytać/obejrzeć z dzieckiem, choć może już nieco starszym. Podzielona jest na trzy części: Sztuka wczesna. Od czasów prehistorycznych do roku 1850, Sztuka współczesna od 1850 roku i Rzeźba. W ramach każdego działu znajdziemy cztery grupy informacji: sylwetki znanych artystów, technikę pracy- z opisem i przykładami, galerię prac różnych artystów podejmujących ten sam temat, styl w sztuce.
Lekturę rozpoczynamy od zmierzenia się z niby oczywistym, a pomijanym pytaniem "Czym jest sztuka?", dostajemy na nie kilka odpowiedzi i przestrzeń na udzielenie własnych. Myślę, że to dobry początek dla wszelkich rozważań o sztuce. Nawet jeśli najwłaściwsza odpowiedź jest dopiero owocem tych rozważań.
Książkę ilustrują dobrej jakości reprodukcje i zdjęcia nie tylko najbardziej znanych dzieł (nie miałam wrażenia, że widziałam już to wszystko setki razy), które razem z ciekawymi, zwięzłymi opisami sprawiają, że "Sztuka dla małolatów" (tytuł oryginału "Children's Book of Art" jest mniej pretensjonalny) to bardzo praktyczne kompendium wiedzy o sztuce, i wbrew tytułowi nie tylko dla dzieci.
Książka "Poznajemy arcydzieła. Przewodnik po sztuce" Rosie Dickins (wydawnictwo Papilon) to zbiór opowieści o 35 słynnych obrazach. Każdy z nich to arcydzieło, reprezentatywne dla swojego twórcy, epoki lub stylu i techniki. Znajdziemy tu kilka obrazów "z kanonu" (oczywiście "Krzyk", "Słoneczniki", "Pocałunek" Klimta, "Lilie wodne" Moneta i obowiązkowa "Mona Lisa"), ale oprócz tego kilka dzieł artystów mniej, nazwijmy to, wyeksploatowanych: jest na przykład "Golkonda" Margritte'a, "Harmonia w czerwieni" Matisse'a, "Orientalne maki" Georgii O'Keeffe.
Reprodukcje obrazów są duże i wyraźne, teksty mniej techniczne, czasem anegdotyczne, na pewno nie wyczerpują tematu, ale inspirują i sugerują kierunek dalszych poszukiwań. To książka z gatunku rozbudzających apetyt na więcej, co jest, myślę, jej dużą zaletą.
"S.Z.T.U.K.A. Szalenie Zajmujące Twory Utalentowanych i Krnąbrnych Artystów" Sebastiana Cichockiego (Wydawnictwo Dwie Siostry) to książka, w której- jak czytamy na okładce- wszystko jest możliwe. Przeczytamy w niej o 51 dziełach współczesnych artystów z całego świata- pomniku przyrody, projekcie muzeum, który nigdy nie został zrealizowany, przekrojonym domu, spacerze, wybuchu- a zamiast fotografii obejrzymy charakterystyczne ilustracje Aleksandry i Daniela Mizielińskich.
To książka, która nie daje się porzucić po przeczytania i przejrzeniu- dalekie od realizmu ilustracje pozostawiają nas z niezaspokojoną ciekawością. Książka sama w sobie jest świetnym przykładem sztuki, o której opowiada- takiej, która zachęca do dialogu, aktywności, własnych twórczych działań i poszukiwań. Dzieci bardzo dobrze na nią reagują- moje dzieci przyjęły niektóre pomysły z większą otwartością i zrozumieniem niż ja.
A teraz o książkach, które sprawdzą, czego się nauczyliśmy z poprzednich :) I czy mamy poczucie humoru ;)
"(Prawdziwa!) Historia sztuki" Sylvain Coissard, Alexis Lemoine (wydawnictwo Muchomor) to żart na temat powstania arcydzieł malarstwa. To niewielka i z pozoru niewinna książeczka, ale może poprzestawiać nam trochę w głowie- odziera wielkie dzieła z patosu, ujmuje im wagi i powagi.
Myślę, że nam dorosłym, którzy przyjęliśmy pewne interpretacje za prawdę i przywykliśmy do tego, że o dziełach sztuki mówi się w określony sposób, jakby miały one tylko jedno, z góry przypisane znaczenie, ta książka dobrze zrobi. Mnie ona zupełnie "rozbroiła" "Krzyk" Muncha- no, zawsze chyba już będę widzieć ten ulatujący tupecik ;)
Doskonałej zabawy dostarcza lektura "Wielkiej księgi portretów zwierząt" Svjetlana Junakovicia (wydawnicwa Tako). To rzekomy zbiór portretów zwierząt z różnych krajów i epok, których "podobieństwo do znanych portretów gatunku ludzkiego jest czysto przypadkowe".
Każdy portret opatrzony jest notą na temat okoliczności powstania, personaliów modela, zawiera także informacje o autorze. Bardzo podoba mi się ten pomysł :)
Dziękuję wytrwałym, którzy dotarli do tego momentu :) Jeśli znacie te tytuły, może podzielicie się swoimi spostrzeżeniami? A może dorzucicie coś ciekawego od siebie?
Pozdrawiam!
Pozwoliłam sobie podlinkować wpis na grupie edukacji domowej-sztuka www.facebook.com/groups/sztuka.edukacja.domowa/ ten jak i poprzedni dotyczący książek o sztuce. Dziękujemy za ciekawe refleksje jak i zdjęcia pokazujące zawartość książek.
OdpowiedzUsuńDziękuję! I też dołączyłam do grupy :)
UsuńJa już wprost nie mogę się doczekać zakupu tych pozycji, ale mój malec zdecydowanie jeszcze nie jest w stanie z nich skorzystać ;) Dwóch ostatnich pozycji nie znałam, dziękuję, bardzo fajny artykuł :)
OdpowiedzUsuńOj, dzieci rosną szybciej niż myślimy i zapewniam, że moment, w którym będzie już korzystał nadejdzie "za chwilę" :) Ja tam kupuję książki nawet z kilkuletnim wyprzedzeniem, przynajmniej sobie je sama na spokojnie poczytam i pooglądam ;)
Usuń