Na świątecznej liście życzeń Danusi znalazła się lalka. Ale nie była to jakaś tam sobie lalka, ale lalka, która spełniać miała kilka ściśle określonych warunków:
- miała być syreną
- miała być księżniczką
- miała mieć czerwono-rude włosy, które miały być splecione w warkocze i miały mieć loki- jednocześnie
- ogon syreny powinien być zielony, jej oczy turkusowe, a usta różowe.
No. Postanowiłam darować sobie poszukiwania, zwłaszcza, że jedyne lalki z syrenimi ogonami, które przychodziły mi do głowy to te najbardziej znane, plastikowe. Trzeba było wziąć i zrobić tę lalkę po swojemu :).
Szyłam już kiedyś lalkę- Tereska wciąż jest z nami i gdybym zrobiła ranking popularności wśród zabawek naszych dzieci, zajmowałaby chyba nadal wysoką pozycję. Tereska ma też piękną koleżankę Helę Superbohaterkę, uszytą przez decoMartę. Zdecydowałam, że syrenę też uszyję, tak, żeby pasowała rozmiarem i stylem do Tereski i Heli. Oczy i nos Tereski były rysowane, co niestety nie zdaje egzaminu, troszkę się jej makijaż rozmazuje. Marta buzie swoich lalek wyszywa, co jest zdecydowanie praktyczniejsze i efektowniejsze. Porwałam się zatem i ja na to wyszywanie- naprawdę nie mam talentu do igły i nitki, więc wyszło, co wyszło...
Ogon syreny jest zdejmowany- pod spodem lalka ma normalne nogi, więc wystarczy tylko przebrać ją w suknię i staje się księżniczką.
Włosy zrobiłam z czesanki w fantastycznym rudym kolorze- niestety przy wszystkich atutach ma ona tę wadę, że szybko się mechaci, ale coś za coś, jak to w życiu :)
Syrenę szyłam głównie nocami (mam baaaardzo wyrozumiałych sąsiadów!) i oczywiście z przygodami, kosztowała mnie sporo nerwów, ale błysk radości w oczach mojej córki naprawdę wynagrodził mi trudy. Choć muszę przyznać, że Danusia ma wyjątkową zdolność do cieszenia się z wszelkich prezentów, aż chce się jej je dawać :)
Syrena nazwana została Lucynką. Nie lubi pozować do zdjęć, niestety. Nogi wydają się tutaj dużo krótsze niż być powinny, w rzeczywistości jest z nimi trochę lepiej, choć na pewno można Lucynce zarzucić pewne wady postawy. Chociaż może syreny nie podlegają naszym ludzkim kategoriom?:)
Pozdrawiam Was ciepło!
ależ boski rudzielec!!!!
OdpowiedzUsuńjest fantastyczna i od razu pomyślałam o wersji ze ściąganym ogonem- genialnie :p
OdpowiedzUsuńcudna jest :) podziwiam :D
OdpowiedzUsuńcudna:)))
OdpowiedzUsuńCUDOWNA! pewnie moja Lena zareagowała by tak: O JACCCIEEEEE ILE TU PRACY BYŁO WŁOŻONE!!!
OdpowiedzUsuńJest piekna!!!
OdpowiedzUsuńDobrze mieć mamę-czarodziejkę, która potrafi spełnić wszystkie życzenia jednocześnie:) Super wyszła, cóż za piękne włosy!
OdpowiedzUsuńCudna i bardzo pomysłowo zrobiona
OdpowiedzUsuńPiękna i bajkowa syrena. Świetnie, że może się zmieniać w księżniczkę a włosy wymiatają! :)
OdpowiedzUsuńPiękna! Oj, nie mogę jej pokazać dziewczynkom, bo nie mam takiego talentu w rękach jak Ty i nigdy w życiu tak ślicznej syrenki nie uszyję :(
OdpowiedzUsuńObłędna!
OdpowiedzUsuńLala wyszła cudnie! Włosy są prześliczne, ściągany ogon taki pomysłowy - cud, miód, malina! I baaardzo mi się podobają wymagania Twojej córci (jakbym słyszała swoją:).
OdpowiedzUsuńGenialna!
OdpowiedzUsuńcudny rudzielec! a zdejmowana sukienka i syreni ogon mnie zachwyciły. Minutka i pełna metamorfoza gotowa :) Danusia to szczesciara :)
OdpowiedzUsuńsyrenka lucynka jest niesamowita:) podziwiam okropniascie jak sobie z nia cudownie poradzilas.. nie dosc ze syrenka to ejszcze ma ukryte nozki.. i wszystko tak pieknie uszyte!! ahh :) sama z takiej lali cieszylabym sie jak dziecko! :)
OdpowiedzUsuńnie umywa się do tych sklepowych... a do tego jest bezcenna przecież ;)
OdpowiedzUsuńPiękna jest, a te włosy... no słów brak :)
OdpowiedzUsuńWyjątkowa, piękna (ach te włosy!) i bardzo pomysłowa!!!
OdpowiedzUsuńA najbardziej fantastyczne ma włosy... Jesteś niesamowita :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwy dar serca! Poruszające. Wiernie śledzę bloga i jestem ogromną fanką (matka dwojga)
OdpowiedzUsuńTakie zabawki są najlepsze :) Piękne wykonanie Makówko. No i ta przemiana z syrenki w księżniczkę :)
OdpowiedzUsuń