Minęło lato - pora na wskroś makowa- a tutaj cicho. Jak makiem zasiał. I dobrze. Tyle prawdziwych pól, najróżniejszych, wołało do mnie i do Was pewnie też, przez ten czas. Wspaniale było je odwiedzać, poznawać, podziwiać.
Pracowałam jednak i na swoim Makowym Polu, w tej jego najmniej wirtualnej części i nawet trochę je powiększyłam. W niektórych miejscach pozwoliłam rosnąć wszystkiemu, co zdoła się rozwijać bez mojego wsparcia- niektórzy nazywają takie rośliny chwastami, ja widzę w nich wolność i dzikość :) Obserwuję je, czasem z lękiem, a czasem bardziej z ciekawością- poznam po owocach, czy to, co rośnie jest dobre i zdecyduję, co robić dalej.
Wiem, że chcę znaleźć przestrzeń, myślę, że nawet całkiem sporo przestrzeni, na pewne Marzenie, które po latach uśpienia kiełkuje we mnie coraz odważniej. Możliwe, że aby zrobić dla niego miejsce, będę musiała coś wyrwać. Ufam, że jesień przyniesie mi wszystkie odpowiedzi.
Tymczasem próbuję zatrzymać lato, jeszcze na trochę, choć na kilka dni. W tym celu robię sobie listę Skarbów Lata (zdradzę Wam, że robię takie listy w każdym miesiącu- to dobre ćwiczenie uważności i wdzięczności) i cieszę się każdym zapisanym na niej drobiazgiem:
- wyjątkowymi pamiątkami z rekolekcji w Kruklankach.
W kruklankowym punkcie informacji turystycznej kupić można, między innymi, prace ceramiczne autorstwa uczestników zajęć w miejscowej pracowni. Wyjątkowe, z duszą i każda z wyrytym autorskim podpisem. Za kilka złotych, choć bezcenne.
W tym samym punkcie informacji turystycznej w Kruklankach któregoś dnia stanęło pudełko. Pełne książek wyprzedawanych z biblioteki. Złotówka za sztukę :) Sigrid Undset i "Olaf syn Auduna" zajmuje w moim osobistym kanonie literackim bardzo wysokie miejsce, wyobrażacie sobie zatem moją radość z tego znaleziska :)
- każdą zapisaną stroną zeszytu- postanowiłam wrócić do praktyki codziennego pisania i być jej wierna. Bez wymówek. To dla mnie trochę jak mentalne "brzuszki", więc po sportowemu zagrzewam się do walki z własnymi ograniczeniami i słabościami. Nie zawsze się udaje, ale każdego dnia można zacząć od nowa- czyste kartki czekają na mnie cierpliwie :)
- każdym nowym doświadczeniem bliskiego kontaktu z naturą i każdą zdobytą informacją, która pozwala mi choć odrobinę lepiej zrozumieć sielską rzeczywistość, w której teraz żyję.
W książce Marii Kownackiej "Razem ze słonkiem. Lato" , wydanej w 1975 roku "pierwszej książce wprowadzającej w świat przyrody" wyczytałam na przykład, że jest sposób na przedłużenie życia zerwanym makom:
"...pani zajęła się makami. Zanurzyła końce ich łodyg w kubku z wrzącą wodą!
Dzieci były bardzo zdziwione. Więc pani im wyjaśniła, że wszyscy uważają maki za kwiaty nietrwałe, które szybko tracą jedwabiste płatki. Ale jak się maki zerwie, gdy są jeszcze w pąkach, a łodygi zanurzy we wrzątku, to trwają w wazonie przez kilka dni.
- A dlaczego, proszę pani?
- Zaraz wam wytłumaczę, tylko powiedzcie mi, coście zauważyły na końcu makowej łodygi?
- Taki sok, biały jak mleczko!
- No właśnie. Ten sok krzepnie i zatyka koniec łodygi. Kwiat nie może pic wtedy wody i więdnie. Kąpiel w gorącej wodzie nie pozwoli mleczku zakrzepnąć.
Oto cała tajemnica!"
Wiedzieliście? :)
- każdym gestem przyjaźni :)
Makówki na zdjęciach powyżej to cudowny, nieoczywisty prezent, który można dostać tylko od kogoś, kto nas dobrze zna i wie, co się nam przyda i sprawi nam radość. Marta :*, jesteś niesamowita! :)
Inny sposób na "przedłużenie życia makom" ma
Misiura- odciska kwiaty w glinie. Odciska w niej również swoje serce, swoje dobre myśli i jeszcze lepsze życzenia dla tych, do których trafia jej ceramika. Czuję to za każdym razem, gdy otwieram paczkę z cudami od Misiury (niektóre pokazywałam Wam
tutaj). Tym razem czułam szczególnie, bo żadnej paczki akurat nie zamawiałam. Przyszła, bo Agnieszka dowiedziała się, jak bardzo potrzeba mi ciepła czyjejś życzliwości i nadziei.
- każdą wyprawą, daleką i bliską
Dosłownie kilka kroków od naszego domu, próbując znaleźć skrót wiodący nad rzekę, natknęliśmy się na prawdziwy raj dla Kłapouchego: caaaaałe łąki ostów! A wśród ostów... pajęczy kosmos! Dla mnie to jak wyprawa do dżungli ;)
Na koniec dzielę się z Wami jeszcze jednym drobiazgiem i sposobem na zatrzymanie lata na dłużej. Taki piękny, pachnący bukiet dostaliśmy od Przyjaciół, do kompletu z kabaczkami, z instrukcją: "poszatkować, dodać do placków, a resztę zamrozić" :)
A jak tam Wasze lato? :)
Pozdrawiam i do napisania znów!