Zacznę dziś od małego twórczego manifestu:
Lubię kolor turkusowy i jego szmaragdowe okolice, lubię ciepłe odcienie różu (i fuksję), lubię, gdy się barokowo dużo dzieje, czasem lubię przesadę, lubię, gdy moje prace mają wyrazistą fakturę (albo wyraziste kolory, a najlepiej to i to) i lubię motywy roślinne. Lubię też poddać się procesowi tworzenia i cieszyć się tym, co przynosi. Lubię bardzo każdą chwilę tego procesu. Lubię recykling i niedoskonałości rzeczy.
A poniżej ilustracja do manifestu :)
I jeszcze historyjka: kilka miesięcy temu w ulubionym wyszkowskim studiu fotograficznym dostałam kilka dużych, tradycyjnych albumów na zdjęcia w brązowej, skóropodobnej oprawie- miały pewne wady i z ich powodu zostały zdjęte ze sklepowych półek. Czekałby je zapewne smutny koniec. Mnie na ich widok zaświeciły się oczy- to przecież tyle fantastycznej powierzchni to oklejenia i przemalowania! :)
Zabrałam je do domu z radością i czekałam na odpowiedni moment, żeby się nimi zająć. "Moment" ten nadszedł dopiero niedawno, a cały proces metamorfozy na razie tylko jednego albumu zajął mi kilka wieczorów, z przerwami na schnięcie kolejnych warstw farb i innych mediów.
Trwało to na tyle długo, że kilka razy zmieniała mi się koncepcja- ostatecznie album wygląda jak namalowany do kompletu z obrazem, który powstał jesienią, a którego tu nie pokazywałam.
Królują na nim- tak jak na wspomnianym obrazie-odcienie turkusu i szmaragdowej zieleni w połączeniu z ciepłym różem. Dodatkowo wszystko mieni się złotem, miedzią i perłowym pyłkiem. I jeszcze są badyle.
Czuje się go pod palcami (lubię to!), trudno zrobić mu dobre zdjęcie, bo światło wciąż inaczej się na nim załamuje, kolory wyglądają inaczej w zależności od pory dnia. No i tak, trochę chyba z tym wszystkim przesadziłam. Ukochane roślinki-badylki wyszły mało subtelnie, bo w trakcie malowania zagubił mi się właściwy pędzelek, a przecież musiałam je skończyć teraz, już! i wzięłam pierwszy, który się nawinął pod rękę (szkoda, że się nie nawinął cieńszy ;))
Niemniej jednak album po metamorfozie tak mi się podoba, że chyba zapełnię go naszymi najważniejszymi zdjęciami :) I myślę, kiedy by tu wziąć na warsztat pozostałe :)
Takie kulisy :) Ida miała akurat czas, że praktycznie nie schodziła mi z rąk. Próbowałam działać z nią u boku, a ona... próbowała działać ze mną. Tak to czasem u mnie wygląda. Dlatego zgadzam się na niedoskonałości- wolę tworzyć niedoskonale, niezgodnie z planem i swoimi założeniami, niż nie tworzyć wcale. A Ty? :)
Pozdrawiam ciepło!
boski jest
OdpowiedzUsuńThis is so great. I also love the colors you use and the beautiful plant is gorgeous. Nice pictures to.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba! Zwłaszcza te żywe kolory i różne faktury. Piękne!
OdpowiedzUsuńWspaniałe :) i album i obraz i ten słoneczny obraz na półce ze zdjęcia z Idą :)Te kolory, faktury... aż che się dotykać :)
OdpowiedzUsuńAguś warsztaty z blejtramów błagam :)
Ale cudny!
OdpowiedzUsuńPs. Ja zawsze dzielę się papierami z córciami, a szuflady ze ścinkami dawno objęły na wyłączność. :-)
Twoje podejście do tworzenia jest bardzo budujące. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń