niedziela, 27 maja 2012

Poezja grzbietowa ;)

Czasem tytuły książek obiecują więcej, niż przynosi zawarta w nich opowieść, czasem starczą za całą opowieść, a jeszcze innym czasem ;) inspirują do stworzenia własnej opowieści. Albo chociaż wiersza.
Z natchnienia myślą nr 116 z piątkowego Słoika ułożyłam dwa "wiersze grzbietowe":



***
Urodziłem się pewnego błękitnego dnia
daleko od Toledo.
Poza światem Puchatka
wszystko płynie.
Na wschód od czasu
lecą wieloryby.
Jestem w drodze-
zwiedzam wszechświat.


Spuścizna:
Skarby świata całego,
kolekcja namiętności, 
księga ziół,
500 000 opowieści o miłości,
sny i kamienie,
niewpory,
dom duchów.

 Spróbujcie, zapewniam, że będziecie się doskonale bawić :) Uprzedzam jednak- bardzo to wciągające, ma się wciąż ochotę stać i przekładać książki na półkach, szukając nowych konfiguracji.

Życzę Wam dobrego, pogodnego tygodnia!

9 komentarzy:

  1. ja mam tylko jeden problem - brak książek :(
    niedawno się przeprowadziłam i mam ich tyle, co kot napłakał

    pierwszy wiersz, gdybym nie wiedziała, że okładki, to bym się nie poznała
    mistrzostwo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ten pierwszy aż prosi się o ilustrację. :)
    zachwyconam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pełen zachwyt,a ten pierwszy...żeby nie tytuły... poetko boska :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie:)
    Kiedyś tak opisywałam płyty - zamiast tytułów piosenek były powyrywane z tekstu fragmenty; oddzielone myślnikami, tworzyły zupełnie nową treść, tak jak w przypadku tej "grzbietowej poezji"
    Podoba mi się bardzo ta słoikowa zabawa:)
    Pozdrawiam, Makówko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam Twoją kreatywność.

    OdpowiedzUsuń
  6. poezja grzbietowa rewelacyjna;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też stworzyłam grzbietowca :)

    OdpowiedzUsuń
  8. woow, super pomysł! takiej poezji jeszcze nie znałam, ale brzmi świetnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. fenomenalne te Twoje zlepki!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowo! :)