Powstał dziś przed południem, na specjalne zamówienie Danusi. Jest filcowy, zielony cały, ma czapkę i szalik (bo zimno) wyszydełkowane naprędce, ale nie ma sandałów (bo nie pasują do czapki i szalika).
Skończyła mi się watolina, której używam do wypełnień wszelakich, wypchałam więc ogórka starymi rajstopkami Danusi, pociętymi w paseczki, więc jest trochę recyklingowo.
Tak Pan Ogórek wygląda bez czapki:
Danusia dostała dziś lalkę, której dramatyczna historia, do złudzenia przypominająca nieszczęsną historię Kopciuszka, kończy się, podobnie jak kopciuszkowa, na balu, na którym lalka tańczy walca ze swoim ukochanym, a potem żyją długo i szczęśliwie. Pan Ogórek wystąpił dziś, trochę z braku laku (a dokładnie z braku czegoś kenopodobnego), w roli księcia! :)
A propos Kopciuszka, na pierwszym zdjęciu Pan Ogórek pozuje na tle pokaźnego książkowego stosiku. To nasze łupy z biblioteki, w której byłyśmy dziś po raz pierwszy z Danusią.
Wybierałyśmy się do biblioteki odkąd tylko sprowadziliśmy się do miasta nad Bugiem, ale wiecznie coś nam stawało na drodze. W końcu się jednak udało, Danusia bardzo zadowolona, połowa jej książek już przeczytana:) No, mnie z moimi zejdzie się pewnie troszkę dłużej...
Nie napisałam skąd ogórkowa inspiracja, ale myślę, że wszyscy się domyślają?:)
Dla przywołania wspomnień:
Pamiętacie? :)
Pozdrawiam serdecznie!
na mieście pewnie powiedzą, że Księżniczka mezalians poczyniła, ale Ken może Panu O. buty (?) czyścić.
OdpowiedzUsuńFantastyczny Pan Ogórek, jak żywy :-)) Na sandały przyjdzie czas, jak się cieplej zrobi :-D
OdpowiedzUsuńPan Ogórek jest cudowny :) i w roli księcia też się spisuje :) heheh piękna z nich para ;)
OdpowiedzUsuńnoooo i koniec ze mną, teraz będę śpiewała w kółko tę piosenkę ;)
OdpowiedzUsuńPan ogórek ma w sobie tyle wdzięku:)
OdpowiedzUsuń