Pokrowiec na maszynę do szycia uszyłam sobie jeszcze zanim na dobre złapałam szyciowego bakcyla. Nie pokazywałam go jeszcze, bo strasznie jest niefotogeniczny, a poza tym maszyna stoi przy oknie, więc zawsze miałam problemy ze światłem. Stwierdziłam jednak, że w kwestii oświetlenia lepiej już raczej nie będzie, więc zdjęcia są jakie są, ale coś tam na nich chyba widać.Znowu ukochane matrioszki, połączenie czerwieni i turkusu, środek wypełniony watolinką dla trzymania kształtu. I jakby to na zdjęciach nie wyglądało pokrowiec rzeczywiście trzyma kształt (pierwszy raz mogę napisać, że na żywo nie wygląda tak koślawo:))
No, a tak się wygląda z za pokrowca::)))
W tym miejscu chcę gorąco podziękować Ani z Zielonego Wzgórza, której miałam początkowo uszycie takiego pokrowca zlecić, a która ostatecznie poratowała mnie kilkoma tutorialami i dobrymi radami. Dziękuję Ci bardzo!
Nie sądziłam, że szycie może być takie przyjemne:)
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za odwiedziny!
śliczny pokrowiec^^
OdpowiedzUsuńjak to wszystko skomponowane, te kropki,matrioszki :P cudne kolory-bardzo energetyczne powitanie jsieni
OdpowiedzUsuńJejku, no jesteś niesamowita! I ten pokrowiec i poduszki.. no cuda normalnie! :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka ja naprawdę nie wiem jak Ty to robisz :) i jakie macie piękne mieszkanie :)
OdpowiedzUsuńpokrowiec super, ale te chmureczki tam gdzies w tle ... to naprawdę na maksa ich zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńale kolorowo:) gratuluję
OdpowiedzUsuń