piątek, 24 października 2008

Jesienne porządki...

...zrobię pewnie w zimę...
Powinnam tu nieco zagrabić, maki daaaawno przekwitły, makówki popękały, mak się rozsypał;)
Dostałam w ostatnim czasie tyle pięknych rzeczy, że jakbym pokazywała po jednej każdego dnia, to by pewnie starczyło na miesiąc blogowania. Tymczasem odsyłam do Marysi, u której można zobaczyć moją PIFową wygraną:) Resztą podarowanych mi cudowności postaram się wkrótce pochwalić kolektywnie.
Poza tym zostałam zaproszona przez Qlkę do czytelniczej ankiety. Chętnie odpowiem na pytania, bo Książki i Czytanie są dla mnie rzeczywiście bardzo ważne, obok nich biegnie główna ścieżka mojego życia:) Ale to za kilka dni...
Oddaję się teraz twórczości nieco innego typu. Moje Dziecko ma już prawie pół roku i należy do grupy tych, które NIE ŚPIĄ... I to właśnie tu, przy Danusi, najbardziej teraz potrzeba mojej kreatywności. To, co tam sobie czasem kleję, maluję i dłubię jest tak naprawdę głupstwem, a aktywne i budujące "BYCIE" z maleńkim dzieckiem (nazywane przez niektórych "siedzeniem w domu"), to jest dopiero Sztuka! Czasem się czuję straszną dyletantką... O, do takich sobie doszłam wniosków;)
Poza tym kształcę się kulinarnie, na przykład oswajam brokuły. A i babkę cytrynową upiekłam, według doskonałego w prostocie przepisu od Charlotte :)
To pogadałam. A teraz coś do popatrzenia. Zeszłoroczne weneckie wspomnienia, utrwalone przez Ł., przetworzone przeze mnie:)

7 komentarzy:

  1. Bardzo mi sie ta druga przerobka podoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia rewelacyjnie przerobione, chętnie poprosiłabym Cię o pozwoleństwo wydrukowania sobie jako plakatu ale nie mam gdzie powiesić póki co... Pewnie zgłoszę się za dwa lata jakieś...:)

    Pozdrawiam bardzo serdecznie jako mama 1,5 rocznego z kolei, który też NIE ŚPI i nigdy nie spał. No jak pada deszcz to może trochę. Bez małych przerw możliwych dzięki pomocy życzliwych nam osób kreatywność i siły dawno by mi się skończyły!

    (Za to całą noc zawsze spał, ja niestety też.)

    OdpowiedzUsuń
  3. Saro:) Jak będziesz chciała drukować to napisz, a prześlę Ci lepszą do tego celu wersję. Zajrzałam na Twój Personal Breslau. Ja również urodziłam się we Wrocławiu, mieszkałam tam 8 pierwszych lat życia, w tym chyba ze 3 w nieistniejącej już kamienicy przy Kiełbaśniczej:)Pozdrawiam zatem serdecznie ze stolicy.
    PS Moje Dziecko nie chce spać również w nocy:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Makówko foty pierwsza klasa. Zazdroszczę umiejętności posługiwania się różniastymi programami :).

    No a co do dziecka.. to nie mogę pomóc... bo ja jeszcze leń jestem. Dziecka nie ma. Sen jest :D (chociaż to też zależy).

    Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wenecja moimi oczami była inna, ale Twoja też mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne zdjęcia.
    I cieszę się z przydatności przepisu.
    I proszę odwołać tego focha :)

    Czasami potrzeba czasu na złapanie oddechu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Qlka, ja chyba też, gdy tam byłam widziałam Wenecję inaczej, to co pokazuję, to wspomnienia przytarte, wykrzywione przez czas.
    Charlotte, focha odwołuję, dzięki za odwiedziny, wpadaj częściej:) Miło mi, że podobają Ci się zdjęcia, spod Twojej ręki to prawdziwy komplement.Chociaż zdjęcia są, przypominam, autorstwa mojego Męża:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowo! :)