Łapię oddech w środku rozpędzonego dnia. I choć tak pędzę będąc cały dzień w domu (co się potocznie nazywa "siedzeniem") dostałam już niezłej zadyszki. A więc dla ukojenia- herbatka :)
Tu herbata, którą witaliśmy wiosnę. Kwitnąca, zielona, w bawarskiej porcelanowej filiżance wyszperanej któregoś razu w ciuchlandzie.
Nawet jeśli nie przepada się za smakiem, sam rytuał parzenia takiej herbaty to ogromna przyjemność. Patrzeć jak herbaciana kulka rozwija się, ukazują się kwiatowe płatki... Piękne!
I pierwszy łyk :)
A co Wam pomaga złapać oddech?
U nas dziś szaro i deszczowo, niemniej jednak pozdrawiam ciepło i słonecznie wszystkich, którzy tu zajrzeli!
Ależ mam teraz apetyt na herbatę - mi pozwala złapać oddech spojrzenie w niebo, nawet kiedy są chmury, nie te pierzaste, każde ;))
OdpowiedzUsuńI dzień dobry, bo jakimś cudnym teleportem bocznego paseczka innego bloga mnie tu przywiało :)