Na początku Adwentu przejrzałam sobie mój blog i zauważyłam, że wpisy dotyczące tego czasu i naszych rodzinnych tradycji jego celebrowania- które sobie wybraliśmy i tworzymy- są tymi, do których szczególnie miło mi się wraca. Są też jednymi z najczęściej czytanych wpisów przez Was, zaglądających na Makowe Pole w czasie poprzedzającym Boże Narodzenie, ale nie tylko.
Brakuje wpisu z poprzedniego roku- nie zdążyłam, nie nadałam napisaniu go rangi priorytetu i nie ma tu śladu po Adwencie 2015, który po raz pierwszy przeżywaliśmy "u siebie" i trochę mi tego szkoda. Dlatego dziś chciałabym zostawić tu ślad tegorocznego oczekiwania na Święta Bożego Narodzenia, kilka zdjęć i parę słów. Jako, że podobno zrobione jest lepsze od doskonałego godzę się na to, że to tylko cząstka grudniowej opowieści, którą chciałabym się podzielić.
Już szósty raz
dekorowaliśmy w czasie Adwentu Drzewko Jessego. Tradycję tę zapoczątkowaliśmy w grudniu 2011 i bardzo wspiera ona nas w systematycznym pochylaniu się nad Historią Zbawienia. Każdy zawieszony na Drzewku symbol omawiamy, rozmawiamy o biblijnych postaciach, do których się odwołuje. Danusia i Jaś, którzy już przecież te opowieści słyszeli wciąż potrzebują ich powtarzania, w każdym roku przyjmują je na innym poziomie. W tym roku w naszych celebracjach towarzyszy nam dwuletnia Ida- dzięki niej w pewien sposób zaczynamy wszystko od nowa.
Trzeci raz nasza gałązka zakwitła przed Wigilią :)
W mojej pracy to także szczególny czas. Na cotygodniowych zajęciach "Artystycznych Inspiracji" i "Cudach Wiankach!" uwijaliśmy się jak pomocnicy Świętego Mikołaja w jego fabryce prezentów (umówmy się na moment, że wierzymy, że taka istnieje i tak to właśnie wygląda, dobrze? ;)).
Na rodzinnych warsztatach, na które wyjechałam do Marysina, tworzyliśmy nastrojowe prace pod tytułem "Wśród nocnej ciszy..." i wyszły przepiękne!
Wielu wzruszeń dostarczyła mi Ida, która też z zaangażowaniem malowała swój "oblaz" :)
Moje dzieci biorą udział w warsztatach, które prowadzę, więc myślałam, że są już syte przedświątecznej aktywności twórczej. A jednak nie: domagały się naszych tradycyjnych, domowych warsztatów, podczas których przygotowujemy zazwyczaj jakieś dodatki do upominków. Były zatem i domowe warsztaty.
I już na koniec wczorajsze ubieranie choinki. Nie wiem jak u Was, ale u nas to jedna z najbardziej bałaganogennych czynności. Odkurzacz na salonach, pudła i pudełeczka dosłownie wszędzie. Rozgardiasz, hałas i pokrzykiwania. Ale i radość :)
Na choince wszystko, co dla nas ładne, albo miłe, albo otrzymane od Kogoś Kochanego. Albo wszystko naraz. Mamy na niej w tym roku coś od Misiury (a w sercu radość ze spotkania) i piękne malowane bombki od Asi z Architektury Smaku. A choinka w doniczce i liczymy, że uda się ją pomyślnie posadzić przed domem obok poprzedniczki z roku minionego.
Tak się cieszę, że już jutro zaczynamy Świętowanie! Nie ze względu na "klimat", nie na to, że odpocznę, bo pod pewnymi względami nawet nie będzie to możliwe. Będę cieszyć się Przyjściem Doskonałego do mojego niedoskonałego życia, Wielką Miłością, która dotyka mojego czasem tak bardzo zamkniętego serca, Nadzieją, która nie daje zwątpić w Sens, w czasie, gdy tak wiele rzeczy wydaje się nie mieć żadnego sensu i znaczenia.
Życzę i Wam takiej Radości! Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia!
Agnieszka
Agnieszko pięknie Ci dziękuję za to,że wpuszczasz mnie do Twojego pięknego życia. Błogosławionych Świąt dla całej Waszej rodzinki
OdpowiedzUsuń