To miała być zupełnie inna taca.
Pomysł pierwotny był taki, żeby drewnianą tacę pomalować na biało, delikatnie postarzyć i elegancko zdekupażować.
Potem pomyślałam, że lepiej będzie ją pomalować na biało, delikatnie postarzyć i zdekupażować, ale używając do tego gazetowych wycinków.
Jeszcze później pojawiła się myśl, żeby tacę pomalować na biało, nie postarzać i nie dekupażować, ale dodać kilka malowanych czerwonych i turkusowych akcentów.
A potem... a potem dałam się ponieść ;)
Taca wygląda tak:
I mimo iż nijak ma się ten efekt do początkowego zamysłu bardzo mi się teraz ta taca podoba :)
Muszę przyznać, że taka (r)ewolucja pomysłów zdarza mi się dosyć często. A Wam? Czy raczej pozostajecie zawsze wierni pierwszej myśli, podobno najlepszej?
Pozdrawiam kolorowo!
Jaka ekspresja! Efekt końcowy rewelacja :)
OdpowiedzUsuńFajnie jak tak czasem człowieka twórczo poniesie:)
I teraz jest taka..Twoja!:)
OdpowiedzUsuńMarek też kupił mi kiedyś podobną tacę i.. póki co stoi na parapecie, bo storczyk nasz kochany tak się liśćmi i łodyżkami rozpychał, że parapet był dla niego za mały:)
Moje pomysły też się modyfikują i dlatego właśnie czasem dobrze coś odłożyć na później;)
Buziaki!:)
Przepraszam Cię za ten spam, pisałam komentarz z komórki i dopiero teraz zauważyłam, że dodał się razy trzy..
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNigdy nie zrobłam czegoś dokładnie tak jak zamierzałam :) Zawsze "w trakcie" przychodza mi do głowy nowe pomysły i efekt końcowy jest zgoła inny niz zamierzony :)
OdpowiedzUsuńTwoja taca wywołuje we mnie pozytywne emocje, samo patrzenie na nią napełnia mnie energią i optymizmem :)
Pozdrawiam
Wybacz, że "Zaśmiecam" ale...
OdpowiedzUsuńJestem Monika.Właścicielka bloga Mamusiowo Dzieciowego.. Przychodzę ze sprawą.. taką życia i śmierci.. dosłownie..
... I nadeszła burza.. znikąd.. bo tego dnia "niebo" było czyste, nie "skażone" żadną chmurą. Nikt nie był w stanie przewidzieć wielkich zmian.. Nie było "uprzedzającego" deszczu.. tylko cisza, przed BURZĄ. I nagle wichura(!) Piorun - jeden, za drugim... Niepokój, strach.. i padła diagnoza.. Franio, potrzebuje pomocy..nie takiej z kaprysu... nie z chęci podniesienia komfortu swojego życia.. ale z samej CHĘCI ŻYCIA..
Na blogu artykuł, o Franiu.. Potrzebuje pomocy.. Organizuję licytację dla tego Bąka i zbiórkę pieniędzy... czy mogłabym liczyć na udostępnienie? Wielką pomocą byłoby także przekazanie czegoś na samą licytację.. nie musi to być rzecz nowa.. link do historii Frania
http://zawodkobieta.blogspot.com/2014/01/niech-franiowi-wiatr-zawsze-w-zagle.html
link do wydarzenia:
https://www.facebook.com/events/286487541499557/